Wówczas nawet nie trzeba się zbytnio wysilać, by odpowiednio przygotować sobie stanowisko spośród roślinności, która poźniejszą porą jest bardziej bujna. Latem i jesienią ryby zaglądają na płycizny a z reguły są to niewielkie osobniki, które nie przekracza masy 1,5 kg. więc nie pozostaje nam nic innego jak zadowolić się taką miejscówką.
Zastosować należy wtedy typową dla leszczy zanętę wzbogaconą o sporo białych robaków lub pinki. Warto również wzbogacić kilkoma garściami pelletu rybnego.
Ze względu, że leszcze w naturze już mają po okresie tarła wracać w miejsca płytsze, różne rynny oraz przybrzeżne wypłycenia, stosując taką samą zanętę możemy oczekiwać dobrych efektów. Warto również zauważyć, że w rynny bardzo często lubią wchodzić większe okazy leszczy, poszukujące pożywienia które często podczas naszego nęcenia zsuwa się z płycizn i umiejscawia dokładnie tam gdzie ryba dokładnie tego oczekuje. Na wąskich i długich jeziorach, w takie często i dobrze nęcone miejsca leszcz zagląda niemal przez cały rok, bez względu na porę. Warto jednak zwrócić uwagę, że miejscach gdzie takim korytom towarzyszy nurt nasza przynęta będzie się przemieszczać, należy wtedy znaleźć miejsce gdzie woda zaczyna kołować bądź zakręcać utrzymując zanętę w jednym miejscu bądź wyrzuca ją na spokojniejszą wodę, należy wtedy szukać tam żerującej ryby.
Kiedy to wiosną nie musimy stosować jeszcze dużych ilości zanęt, to późniejszą porą lata oraz jesieni dobrze będzie gdy znacznie zwiększymy jej ilości, zmieniając już skład jakościowy. Zastosowanie mają wtedy zanęty o słodszym smaku, które zawierają takie dodatki jak np. kluski, pęczak, kasza gryczana, ziemniaki, groch i praktycznie obowiązkowo kukurydzę oraz płatki owsiane. Również różne prażone ziarna takie jak chociaż sezamu, pestek dyni czy ziarno słonecznika, bardzo dobrze sprawdza się i skutecznie nęci leszcze o czym zapominamy zdając się na zanęty kupowane, które również posiadają te składniki ale w znacznie mniejszym stopniu.
Jako dodatki smakowo-zapachowe dodajemy wanilię, truskawkę, anyż, czosnek, miód, migdały, tofii, melasę, coco belge i wiele, wiele innych których pełno w sklepach wędkarskich. Łowiąc na płytszych wodach, czy wcześniej omawianych rynnach warto do zanęty dodać składników, które pomogą nam znacznie szybciej opuścić koszyczek zanętowy i wytworzą tak zwaną chmurę zanętową. Podobnie postępujemy, kiedy na ryby wybieramy się z marszu bez wcześniejszego zanęcania, wówczas możemy się spodziewać przyłowów takich ryb jak płocie czy krąpie, które zwabiły ich ulubione dodatki takie jak prażone konopie.
Dobre połowy uzyskujemy po wcześniejszym nęceniu, dwa trzy dni przed wyprawą. Pierwszego dnia sypiemy niezbyt dużo obserwując ilość występowanej ryby, która wpływa na zanęcone miejsce. Po wstępnych obserwacjach i stwierdzeniu, ze faktycznie obraliśmy dobre miejsce dawkę możemy znacznie zwiększyć. Nie ma bowiem nic gorszego jak zalegająca przez dłuższy czas zanęta zakwaszająca wodę. Widok większych leszczy może pokusić nas o dawkę kilku kilogramów na dobę (nęcąc rano i wieczorem). Podczas łowienia nie stosujemy już tego typu nęcenia a jedynie co powinniśmy robić to podnęcać starając się utrzymać rybę w łowisku. Nie chcemy przecież by ryba się najadła i... zwyczajnie odpłynęła z pełnym brzuchem.


