Zacznijmy od dokładnego wymieszania suchych składników; najwygodniejsze jest dostępne w handlu obszerne wędkarskie wiadro. Należy tej czynności poświęcić nawet kilka minut. Mieszanie służy dokładnemu rozprowadzeniu dodatków, zarówno zapachowych, smużących czy smakowych w bazie zanętowej. Następnie jednorodną już mieszankę stopniowo się nawilża, równocześnie stale ją mieszając. Pamiętajmy – nie ma jednego, określonego i idealnego stopnia nawilżenia. Z drugiej strony od tej zdawałoby się prozaicznej czynności zależy tak wiele, że warto poświęcić kilka minut na prawidłowe przygotowanie zanęty. Powinniśmy zacząć od zanęty nie dowilżonej. To taka, która w sposób wyraźny nie klei się jeszcze, a ściśnięta w dłoniach rozpada się po uderzeniu o wodę. Ale – uwaga – taki stopień nawilżenia czasami jest pożądany, np. w przypadku, gdy chcemy nęcić w połowie wody takie ryby jak płocie, krąpie lub ukleje. Wtedy zanęta nie dowilżona będzie odpowiednia; po uderzeniu o powierzchnię wody rozbije się, a następnie z wolna zacznie opadać na dno. Stamtąd oleiste cząstki zanęty rozpoczną unosić się ku powierzchni. Wniosek – ostateczną konsystencję zanętę ustalamy na podstawie oceny łowiska (głębokość, uciąg wody, charakter dna) oraz wybranej przez nas techniki. Dopiero wtedy, po całkowitym i równomiernym nawilżeniu, wprowadzamy do zanęty składniki obciążające (nieodzowne w czasie wędkowania w rzekach) oraz przynęty zanętowe. Nie powinniśmy od razu takiej zanęty ugniatać, raczej przegarniać i przecierać w dłoniach, a jeszcze lepiej – przez sito. Gotową zanętę formujemy w kule, najpierw te większe, wielkości pomarańczy, do zanęcania wstępnego, te mniejsze zaś, wielkości kurzego jaja, do donęcania w trakcie łowienia.


