Łowienie batem
Przed rozpoczęciem łowienia przystępujemy do mierzenia gruntu.
Do haczyka przypinamy gruntomierz i ustawiamy spławik na oko. Następnie lekkim bujnięciem wędziska zarzucamy zestaw z gruntomierzem. Opuszczamy go pionowo na dno i nie luzując żyłki, pukamy o dno. Jeśli spławik zanurzy się pod powierzchnię, oznacza to, że ustawiliśmy za mały grunt. Kiedy przeciwnie. wystaje z wody, grunt jest za duży.
Wyjmujemy zestaw z wody, przesuwamy spławik, korygując grunt i zarzucamy ponownie. Czynność tę powtarzamy aż do skutku, czyli do ustawienia odpowiedniej głębokości. Warto jeszcze zbadać ukształtowanie dna dookoła łowiska. W tym celu wstawiamy zestaw z gruntomierzem trochę dalej, bliżej, a także po bokach miejsca, gdzie zamierzamy łowić. Warto też opuścić zestaw gwałtownie, tak aby gruntomierz mocno uderzył o dno. Jeśli podczas podciągania, będziemy mieli odczucie, że coś go trzyma, znaczy, że na dnie łowiska jest muł.
Po zmierzeniu głębokości łowiska możemy nastawić właściwy grunt, założyć przynętę i rozpocząć łowienie. Wędkę bez kołowrotka zarzuca się na dwa sposoby. Pierwszy z nich jest zwany rzutem przez głowę. Wędzisko chwytamy prawą ręką (leworęczni lewą) w odległości 20-40 cm od jego grubszego końca, żeby posługiwanie się nim nie sprawiało kłopotów. Wędzisko unosimy do pionu. Drugą dłonią chwytamy ciężarek znajdujący się najbliżej haczyka. Wędzisko odchylamy lekko do tym, wypuszczamy z ręki ciężarek i płynnym, ale zdecydowanym wymachem kierujemy kij przed siebie. Taki rzut stosuje się podczas łowienia lekkimi spławikami albo drugi sposób zarzucania nazywa się rzutem spod siebie. Przygotowanie do niego jest takie samo jak poprzednio, ale po chwyceniu ciężarka ustawiamy wędzisko w poziomie albo nawet lekko pochylone ku wodzie. Wypuszczamy ciężarek, robimy krótki wymach wędką do góry i natychmiast po osiągnięciu odchylenia od poziomu o około 30· opuszczamy je z powrotem. Rzutem spod siebie najlepiej zarzucać cięższe zestawy.
W czasie łowienia wędkę trzymamy poziomo lub z lekko uniesioną szczytówką. Czasami, kiedy wiatr zwieje żyłkę, należy ją ściągnąć, odchylając wędzisko w drugą stronę. Jeśli wiatr zwiewa zestaw w naszym kierunku, trzeba powoli unosić szczytówkę wędziska, żeby luz na żyłce był możliwie najmniejszy. Zbyt duży luz jest przyczyną spóźnienia zacięcia. Kiedy zestaw znacznie zmieni swoje położenie i wypłynie z miejsca, w którym chcemy łowić, musimy go przerzucić z powrotem. Staramy się to zrobić jednym ruchem wędziska, zataczając szczytówką łuk w powietrzu. Kierujemy ją nad lewym ramieniem ku tyłowi (leworęczni nad prawym). Kiedy zestaw zacznie nas mijać, zawracamy szczytówkę wędziska łukiem nad głową, a następnie kierujemy ją przed siebie, wracając do pozycji wyjściowej. W momencie gdy ryba bierze przynętę, co sygnalizuje zanurzający się spławik, energicznym, ale płynnym ruchem do góry zacinamy. Ruch ten powinien zniwelować luz, naprężyć żyłkę i wbić haczyk. Nie może być on zbyt szeroki, gdyż spowoduje wyrwanie ryby z wody, wyszarpnięcie haczyka albo zerwanie żyłki w wypadku brania większej ryby. Odpowiedniego wyczucia przy zacięciu ryby można się nauczyć tylko podczas łowienia. Po zacięciu rozpoczyna się hol ryby. Rybę ciągniemy ku powierzchni i w kierunku brzegu. Ale i w tym wypadku ciągniemy z wyczuciem, nie na siłę. Dopiero, kiedy wyczujemy, że ryba słabnie, ciągniemy ją do siebie. Jeśli złowiliśmy rybę niedużą, najwyżej dwudziesto kilkucentymetrową podnosimy ją nad powierzchnię i płynnym ruchem wędziska kierujemy do siebie. Kiedy jest nad brzegiem, chwytamy ją dłonią albo opuszczamy na ziemię czy pomost. Nie powinno się chwytać za żylkę, bo w wypadku szarpnięcia przez rybę może dojść do zerwania przyponu. Jeśli jednak mamy szczęście i złowiliśmy większą sztukę kierujemy ją tuż pod powierzchnią w stronę brzegu. Tutaj nadstawiamy podbierak do którego wprowadzamy rybę. To bardzo ważne, żeby nie ganiać ryby podbierakiem. Ryba bardziej się wtedy płoszy. Kiedy już znajdzie się nad zanurzoną siatką podbieraka, wtedy szybko unosimy go i powoli wyjmujemy z wody.


