Prawie każdy z nas miał okazję spotkać się z kleniem. I prawie każdy jest głęboko przekonany, że najlepszą nań przynętą są wiśnie i czereśnie. Porozmawiajmy jednak o jednym, drugim, trzecim. Okaże się, że owo przekonanie to czysta teoria. Jeden łowił klenie na robaki, drugi na pijawki, inny na ser lub płatki owsiane. Bo kleń jest chyba jedyną naprawdę wszystkożerną rybą w naszych wodach.
Nie wszystko jedno natomiast, w jakim czasie i miejscu podamy przynętę. Odpowiednia pora to godziny poranne i wieczorne, a zwłaszcza zmierzch, chociaż czasami kleń potrafi złakomić się i w południe. Miejsce zależy od rodzaju wody. W dużych rzekach należy szukać go w pobliżu brzegów, na granicy głębokiej i płytkiej wody, a często okazowe sztuki podcina się kilkanaście centymetrów od brzegu. W małych rzekach najchętniej przebywa w zagłębieniach lub wręcz na środku. Ponieważ kleń jest rybą szalenie płochliwą i ostrożną, staramy się go szukać w miejscach jak najmniej dostępnych z brzegu. Łowimy go ze znacznej odległości, stosując sprzęt jak najdelikatniejszy, pozwalający jednak na wyholowanie podciętej ryby. Łowiąc klenie w większej rzece, wyszukuję brzegi porośnięte gęstymi krzewami. Stając powyżej krzaków spuszczam przynętę z prądem rzeki, nawet na odległość 40-50 metrów, prowadząc ją jak najbliżej brzegu. Przynętą może być pęczek czerwonych robaków, owad lub jego larwa, kawałek bułki, mały owoc lub żywiec.
Wędzisko musi nam umożliwić skuteczne zacięcie z dużej odległości, dlatego musi być dosyć długie 3,5 do 5 m i koniecznie sztywne.
Dobrze jest obrzucać, łowiąc na spinning te i podobne miejsca małą błystką obrotową, smużakiem lub cykadą,
Grono muszkarzy też sobie chwali klenia, jako zdobycz co prawda pośredniego gatunku, ale dość trudną do złowienia i dobrze walczącą. Doskonałą przynętą są owady, zarówno w postaci dorosłej, jak i larwalnej. Można je stosować do łowienia powierzchniowego oraz z toni i dna.
Ostatnie wpisy



To warto wiedzieć