Zacznijmy od pęczaku. Pierwsza uwaga dotyczy momentu zakupu: starajmy się aby nasze ziarna były jak najjaśniejsze (polecam się przejść po kilku sklepach, porównać i wybrać najlepsze). Ciemne ziarna mają to do siebie, że nawet dobrze ugotowane mają kawałki twardej skórki, co jak zapewne się domyślacie, może nie spodobać się to zbytnio rybom. Stary przepis mówi, aby wrzucić pęczak do termosu, zalać wrzątkiem w stosunku 1:3 (1 część pęczaku, 3 części wody) i zostawić aż "dojdzie". Można i tak. Nie widzę natomiast różnicy w ugotowaniu naszej przynęty w garnku. Czyli wrzucamy pęczak do garnka, zalewamy wodą i gotujemy. Pytanie ile ? Tyle ile trzeba - Ziarna muszą być miękkie, ale nie za mocno, aby trzymały się haczyka. Jeżeli woda się wygotuje, to należy jej dolać, aby się nic nie przypaliło. Ugotowanie garnka pęczaku trwa nie dłużej jak 30 minut. Czas ten oczywiście można skrócić mocząc go przed gotowaniem, ale z racji wygody oraz ogółem krótkiego procesu gotowania nigdy tego nie robię. Mój stryj jest święcie przekonany, że dodanie kawałka masła zwiększa atrakcyjność naszej przynęty. Według mnie nie jest to konieczne, ponieważ pęczak sam w sobie jest tłusty - kto ugotuje i weźmie do ręki, ten będzie wiedział o czym mówię. Oczywiście możemy dodawać różne aromaty - tu pole do popisu pozostawiam otwarte. Ja czasami wrzucam ząbek czosnku, lub zapach waniliowy.